Tusk popełnia gigantyczny błąd polityczny
Tusk popełnia gigantyczny błąd polityczny
Środa, 20 grudnia 2023 (21:02)
Rozmowa z prof. dr. hab. Mieczysławem Rybą, historykiem, członkiem Kolegium IPN, wykładowcą z KUL i AKSiM
Sygnał TVP INFO zdjęty, zablokowana strona internetowa. Ludzie, którzy się przedstawili jako „nowa rada nadzorcza”, zabarykadowali się w gabinecie prezesa Matyszkowicza, na którym próbowano wymusić rezygnację ze stanowiska. Podobnie sytuacja wygląda w Polskim Radiu i Polskiej Agencji Prasowej. Z czym mamy do czynienia? Przecież to działanie na podstawie uchwały sejmowej nie ma żadnego umocowania prawnego…
– Działania, jakie podejmuje Donald Tusk ze swoim rządem – i to w pierwszych dniach po objęciu władzy, są bardzo niepokojące i niebezpieczne. Trzeba powiedzieć wyraźnie i zdecydowanie, że te siłowe ruchy są działaniami pozaprawnymi, a biorąc pod uwagę czas, czyli grudzień, to skojarzenia z najgorszymi, mrocznymi czasami PRL-u, a zwłaszcza z 13 grudnia 1981 roku i z wprowadzeniem stanu wojennego, są tutaj jednoznaczne. Ostatni raz sygnał telewizyjny wyłączony został w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 roku. Trudno chyba o inne skojarzenia, tylko mrozu i tlących koksowników przed siedzibą TVP brakuje. Oczywiście można stosować wiele porównań – w tym tych do puczów wojskowych w republikach bananowych, gdzie przy okazji zwykle próbuje się przejąć media, zwłaszcza telewizję, bo to jest przekaz docierający do najliczniejszej grupy odbiorców. Z tym że Polska to przecież nie jest żadna republika bananowa, dlatego te działania, które obserwujemy, wyglądają jeszcze gorzej. Jeśli ktoś działa w taki sposób i takimi metodami, to jawnie łamie prawo. Jest pytanie, czym to się skończy…
Ciekawe metody przywracania praworządności, której za rządów Zjednoczonej Prawicy podobno nie było?
– Nie bez przyczyny w światowych mediach komentatorzy o objęciu władzy przez Tuska i o jego exposé pisali, że mamy do czynienia z ciekawym eksperymentem przywracania demokracji za pomocą metod niedemokratycznych, dyktatorskich. Dzisiaj – widać – jesteśmy świadkami spełnienia się tych zapowiedzi.
Wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej Věra Jourová – ta od badania praworządności w Polsce – gości dzisiaj w Warszawie…
– Spotka się zapewne z kluczowymi politykami rządzącej koalicji i najpewniej pochwali sposób oraz narzędzia tzw. przywracania ładu medialnego w Polsce.
Ciekawe, jak na to wszystko zareaguje polskie społeczeństwo.
– Tusk stworzył swoim wyborcom igrzyska, żeby nie pytali go o program. Natomiast patrząc szerzej na to, co się dzieje, wydaje się, że jest to działanie na grubo. Nowa władza, i to na samym starcie, podjęła się bardzo niebezpiecznej gry. Telewizja Polska, media publiczne – to nie są jakieś podrzędne stacje, poboczne instytucje, którymi można dowolnie żonglować. Ogromna część polskiego społeczeństwa jest od lat przywiązana do tych mediów. Dlatego nie chciałbym być złym prorokiem, ale wygląda na to, że zbliżające się święta Bożego Narodzenia chyba spokojne nie będą. Ale w historii Polski – jak pamiętamy – były różne sytuacje i Polacy – mimo błędów – potrafili wyciągnąć wnioski, zjednoczyć się i odzyskać to, co zostało stracone. Pozostaje mieć nadzieję, że i tym razem Polacy dadzą radę.
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji w swoim stanowisku stwierdza, że działanie ministra kultury i dziedzictwa narodowego Bartłomieja Sienkiewicza jest rażącym przekroczeniem uprawnień…
– To jest oczywiste. Tak naprawdę te działania – dodajmy: siłowe – nie mają żadnego umocowania prawnego. Jeśli Tusk bazuje na uchwale Sejmu w sprawie przywrócenia ładu prawnego oraz bezstronności i rzetelności mediów publicznych oraz PAP i próbuje zmieniać czy obejść w ten sposób ustawę, to jest to działanie absolutnie pozaprawne. Uchwała Sejmu nie ma żadnej mocy prawnej, dlatego jeśli chce zerwać z kadencyjnością Rady Mediów Narodowych i odwołać jej członków, twierdząc, że jest ona nielegalna, a także chce usunąć powołanych zgodnie z prawem członków Zarządu TVP, to jest to działanie absolutnie bezprawne.
Jeśli uchwałą sejmową można napaść na media publiczne i jeżeli ten numer Tuskowi wyjdzie, to będzie to oznaczało, że może on właściwie zrobić wszystko na innych frontach?
– Dokładnie tak. Jeśli będzie brnął w to dalej i bezkarnie podejmował działania, które są niczym innym jak łamaniem prawa, które godzą w Konstytucję RP, to wtedy będziemy mieli do czynienia z zamachem stanu. Jeśli mówimy o procedurze legislacyjnej, czyli uchwalaniu ustaw, to tutaj swoje rolę mają Sejm, Senat oraz prezydent, do którego należy akceptacja bądź nie danej ustawy. I żadnej z tych instytucji nie można pominąć. Jeśli ktoś próbuje to robić, to łamie prawo i musi za to ponieść konsekwencje. Uchwała Sejmu niczego nie załatwia, bo jest jedynie wyrażeniem poglądu przez większość sejmową. I jeśli ktoś w taki sposób chce działać, to może wszystko zrobić, tylko że nie będzie to zgodne z prawem. To, co obserwujemy, skłania do wyrażenia poglądu, że dla tej ekipy liczy się tylko siła, a nie prawo.
To głęboko niepokojące. Czy to, co dzisiaj widzimy, nie zmierza do dyktatury Tuska i jego ekipy? Przecież Tusk zrobił dokładnie to, co robił Łukaszenka, odcinając ludzi od prawdziwych informacji…
– Niestety, przypomina to nie tylko najgorsze czasy, ale też najgorsze praktyki wschodnie.
Czym są wolność słowa i pluralizm w mediach, czego łamania jesteśmy właśnie świadkami?
– Patrząc na ostatnie lata, trudno nie wspomnieć o tym, że media publiczne były sprofilowane, bo były – ideowo czy też partyjnie. Tym niemniej pluralizm mediów w Polsce był absolutnie zachowany – chociażby ze względu na to, że przez 8 lat opozycja, a dzisiaj koalicja rządząca, miała i wciąż ma przewagę w mediach prywatnych, komercyjnych itd. Natomiast Tuskowi chodzi dzisiaj o monopol. Przed 2015 r., kiedy prawica właściwie nie miała większego wpływu na media, to stworzyć monopol medialny było rzeczą prostą. Natomiast stworzyć monopol medialny dzisiaj, po 8 latach rządów Zjednoczonej Prawicy, w sytuacji, kiedy jest wielu ludzi, dziennikarzy zaangażowanych, kiedy za telewizją publiczną stoi ogromna rzesza widzów, polskie społeczeństwo, to są rzeczy bardzo grube, bardzo ryzykowne. Jeśli to się dzieje, jeśli są takie próby, to oznaczałoby, że Tusk ma jakieś przyzwolenie z Unii Europejskiej, żeby bezkarnie dokonać zamachu na media publiczne. Niemniej za takie działania można zapłacić bardzo wysoką cenę w przyszłości.
Czym grozi zachwianie równowagi i monopolizacja rynku medialnego?
– Donald Tusk był przyzwyczajony do monopolu medialnego w czasach swoich pierwszych rządów, gdzie właściwie w każdej stacji był jeden przekaz chwalący rządzących. Natomiast upłynęło 8 lat i ludzie – polskie społeczeństwo – już nie są tacy sami, są inaczej ukształtowani, rynek medialny jest bogatszy. I jeśli Tuskowi się wydawało, że tak łatwo mu będzie położyć rękę na mediach publicznych TVP, na Polskim Radiu czy PAP-ie, to było to myślenie życzeniowe. Sądzę, że Tusk bardzo szybko się przekona, że rzeczywistość jest inna od tej, którą zakładał, że de facto wojna, którą rozpoczął poprzez wtargnięcie i siłową próbę przejęcia mediów publicznych – na razie z częścią Narodu, może się okazać, że obejmie większość Polaków.
Rząd Tuska krótko sprawuje władzę, ale wyraźnie nie podobają mu się instytucje państwa polskiego. Według nowej władzy mamy neo-KRS, bo ich zdaniem członkowie KRS zostali wybrani niezgodnie z przepisami, mamy nie Trybunał Konstytucyjny, tylko trybunał Julii Przyłębskiej, telewizja publiczna w obecnym kształcie – jak widać – też przeszkadza, ponadto jest plan likwidacji CBA, IPN. Do czego to wszystko zmierza?
– To, co widzimy, zakrawa na dyktaturę do pewnego stopnia ukrytą pod sztandarami demokracji – w sensie formalnym. Nic więc dziwnego, że przypomina się nam czas sprzed 42 lat, kiedy pod osłoną nocy ekipa Jaruzelskiego wprowadzała stan wojenny. Oczywiście dzisiaj to nie są czasy PRL-u, czasy rządów komuny, a państwo polskie nie jest państwem Tuska. Dlatego wydaje mi się, że Tusk popełnia gigantyczny błąd polityczny, bo to, co robi, jest groźne dla państwa polskiego, dla stabilności życia społecznego. Nawet gdyby zaczął od likwidacji CBA, oczywiście pomijając szkodliwość takiego procesu, to nie obchodziłoby to tak wielu ludzi, jak zamach na polskie media i próba likwidacji telewizji publicznej. Jeśli mówimy o Telewizji Polskiej, to jest to najbardziej spektakularna działalność, jaką można sobie wyobrazić. Stąd może się to Tuskowi odbić czkawką. Gdyby próbował to zrobić na zasadzie ewolucji, a więc drogą prawną z zachowaniem wspomnianej wcześniej ścieżki, to nie byłoby w tym nic dziwnego, natomiast tu mamy działania rewolucyjne. Tusk nie znosi krytyki jakiejkolwiek, a zwłaszcza medialnej, bo to go bardzo irytuje. Działa tak, jak działa – z naruszaniem obowiązującego prawa, licząc, że proces centralizacji i tworzenie superpaństwa europejskiego będą postępowały, że się to uda domknąć, a wtedy kto mu co zrobi, jeśli wszystkie kompetencje państw narodowych przejdą na superpaństwo. Dlatego w mojej ocenie możemy się jeszcze spodziewać różnych innych działań koalicji Tuska, które sprawią, że będzie on miał monopol i jeden medialny przekaz. Przynajmniej tak sądzi.
Tylko że wszystkie próby obchodzenia prawa prędzej czy później kończą się klęską. Ekipa Tuska i on sam nie mają tej świadomości?
– To prawda, ale spójrzmy, kto z architektów stanu wojennego został osądzony. Tamto nieosądzenie zbrodni na polskim Narodzie, to łamanie prawa – jak widać – rozzuchwala także ekipę Tuska. Tamci przed laty mieli parasol Moskwy, a ci mają parasol Brukseli. Nic więc dziwnego, że w tej bezkarności są bardziej rozzuchwaleni. Pan Redaktor ma rację, że to wszystko może mieć krótkie nogi.
Dziękuję za rozmowę.
Mariusz Kamieniecki
m.naszdziennik.pl/artykul/289214